Wodotrysk ognia i ciszy
- typ obiektu: malarstwo
- rok powstania: 1982
- materiał/technika: mieszana, płótno
- wymiary: 63 x 48 cm
- numer inw.: M-335
- reprodukcja na licencji: CC BY-NC-ND 3.0
To kosmogoniczne przedstawienie obrazujące fascynację żywiołami, a zwłaszcza ogniem (być może oglądamy wybuch wulkanu), jest przykładem malarstwa Erny Rosenstein z lat 80. XX wieku. Ascetyczna kompozycja została zbudowana przy pomocy giętkich linii nakreślonych na tle rozedrganej faktury przywodzącej na myśl rozżarzoną magmę.
Obrazy Rosenstein, niechętnej wszelkim kanonom i konwencjom, są odbiciem jej odczuć i skojarzeń, zapisem procesu twórczego. Ten ostatni był dla niej ważniejszy niż końcowy efekt w postaci obrazu, kwestionowała też sens podziałów stosowanych przez krytyków sztuki: przedstawienie — abstrakcja, rysunek — malarstwo czy przedmiot — działanie. Uważała, że dążenie do wypracowania indywidualnego stylu jest pretensjonalne — ważne, czy artysta w swej wypowiedzi jest autentyczny. Krytycy sztuki zwracali uwagę na jej wyczucie koloru (w omawianym obrazie mamy zestawienie brudnoniebieskiego, czerwonego i pomarańczowego). Często przywoływany w kontekście jej twórczości surrealizm przejawiał się przede wszystkim w postawie artystki, nie tylko w charakterze jej płócien. Rozumiał to Tadeusz Kantor, który w 1967 roku aranżował wystawę indywidualną Rosenstein w Zachęcie — obok obrazów olejnych pokazał również potraktowaną jako asamblaż szafę z jej pokoju oraz miniatury i przedmioty ze sztucznego szkła.
Rosenstein uprawiała również poezję, czego echem są tytuły jej prac malarskich. Z tyłu na ramie znajduje się prawdopodobnie wykonany ręką samej artystki napis: „Początek ognia i wody” (nie wiadomo, kiedy doszło do zmiany na obecny tytuł Wodotrysk ognia i ciszy). Ważnym składnikiem płócien jest dekoracyjny, przypominający secesyjne zawijasy podpis. W tym obrazie wędruje do góry i staje się jeszcze bardziej ozdobny (wcześniej był mniej rozbudowany, a formy na obrazie bardziej rozbuchane). Artystka swoich obrazów nigdy nie uważała za ukończone, a kompozycji za ograniczonej do płótna, o czym w tym wypadku świadczy rama, pomalowana tak samo jak tło kompozycji.
Karolina Zychowicz